Bronisław Morawski

Mylenie pojęć

Obserwuję chaos komunikacyjny w stosunkach społecznych. Przedstawiciele różnych grup społecznych nawzajem się nie rozumieją. Co gorsza nie ma wzajemnego zrozumienia nawet wewnątrz tej samej grupy społecznej.

Temat jest olbrzymi. Nie zamierzam go, jak to się mówi, wyczerpywać. Chcę jednak zwrócić uwagę na sprawę niezwykle istotną, że mylenie, nierozumienie pojęć ma znaczące konsekwencje we wszystkich dziedzinach życia. Krótko mówiąc, to, że nie potrafimy efektywnie reformować państwa w dużej mierze zależy właśnie od niebotycznego zamieszania pojęciowego. Dlatego toczone spory są z reguły nie merytoryczne, są czysto słowne, co czyni, że działania praktyczne stają się w istocie działaniami pozornymi.

Oto jeden wymowny przykład, który od dawna obserwuję.

Słowo-pojęcie „komunizm” jest odmieniane we wszystkich przypadkach, używane bez żadnej znajomości przedmiotu i nadużywane jak, mało, które. Jest wytrychem do wyjaśniania wszystkiego, czego adwersarze nie rozumieją.

Trzeba wiedzieć, że w Polsce komuniści byli kroplą w masie całego społeczeństwa i tym bardziej nie było nigdy w Polsce komunizmu w naukowym znaczeniu, jakie nadali mu marksiści.  PRL nie był w tym, ścisłym znaczeniu państwem komunistycznym. PRL był łagodniejszą formą rosyjskiego bolszewizmu, arogancko dla splendoru nazwanego komunizmem, czasem „naukowym komunizmem”.

W szeregach PZPR, komuniści w ścisłym sensie należeli do rzadkości. A już w końcowej fazie PRL byli okazami zupełnie egzotycznymi. Tym bardziej komunistami nie byli dawni funkcjonariusze PZPR zakładający tzw. partie postkomunistyczne SdRP, SLD i różne pomniejsze grupy. Ci najsławniejsi, którzy jeszcze służyli w aparacie PZPR nigdy nie wygłosili żadnej kwestii ideologicznej w kanonach ideologii komunistycznej, a wręcz przeciwnie deklarowali się, jako socjaldemokratyczni liberałowie, i co najważniejsze, znaczna ich część przeistoczyła się w parekselans kapitalistów uwłaszczając się na majątku narodowym. Od tego momentu odcięli się całkowicie i nieodwracalnie od dawnych „komunistycznych” korzeni.

Antykomuniści, najczęściej domowego chowu, ścigają i piętnują tych już nowych kapitalistów, jako zakamuflowanych komunistów. Ci byli tytularni komuniści przez przyjęcie nowej roli, tym bardziej, mający za sobą oportunistyczną przeszłość w partii pozornie komunistycznej, nie są i już nigdy nie będą komunistami. To jest nie tylko zwykły błąd, zwykła pomyłka. To swoista paranoja polegająca na tym, że zajadli antykomuniści stają się niechcący przeciwnikami wiodącej klasy społecznej dla nowego systemu, który, jak im się wydaje, tworzą. Faktycznie występują przeciw idei, którą mają afirmować.

Takich sprzeczności o fundamentalnym znaczeniu dla reformowania społeczeństwa jest multum. Wynikają one z braku zrozumienia dla zagadnień ontologii społecznej.

Na tego typu sprzecznościach ontologicznych opiera się także ideologia kaczyzmu.

6.06 2016  r.

Powrót